Sierpniowym wieczorem
o słońca zachodzie
Kasia pod jabłonką
chustkę wyszywała.
Gdy Jasio widłami
siano zrzucał z wozu,
piosenkę o żniwach śpiewała.
Gdy refren ostatni
śpiewać zaczynała,
Jasio kończył pracę
i chciał iść do domu.
Gdy refren ostatni
już śpiewać kończyła,
urwała niteczkę czerwoną.
Supełek wiązała,
lecz igła upadła.
Wołała więc Jasia,
By szukać jej pomógł.
Bo igiełka drobna,
a trawa wysoka,
nie poszedł więc zaraz do domu.
Szukała wnet Ania
Jasieńka, braciszka.
Ujrzała go gdy szedł
do Kasi z widłami.
Wtem Kasia krzyknęła,
lecz co się tam stało
nie było dane ujrzeć Ani.
Przejęła się strasznie
i pędzi do domu,
a lament z daleka
płaczliwy podnosi,
że Jasio z widłami
na Kasię wprost idzie!
Rodzice ratunku! Pomocy!
Lecz czemu krzyknęła
Kasieńka znienacka?
Igiełkę znalazła
ukłuwszy się w palec.
A Jasio swych wideł
nie zdążył odłożyć,
zamiarów on nie miał złych wcale.
I każdy to wiedział,
kto słuchał tej bajki,
i każdy się Ani
z historii tej dziwi.
Nie było tak groźnie
choć jest skaleczenie,
lecz tylko z igiełki, nie z wideł.
A więc „z igły widły”
zrobiła Anusia,
bo ciut przesadziła,
stworzyła sensację.
Wyszła awantura
z nieporozumienia,
gdy spóźnił się Jaś na kolację.
Wierszyk zainspirowany konkursem "Słowa do rzeczy" organizowanym przez Muzeum Etnograficzne w Krakowie